sobota, 15 stycznia 2011

Butelka piwa

Irytują mnie bezczelność młodych ludzi. Podam przykład. Wracam tramwajem do domu, a dwóch nastolatków pije piwo i głośno pokrzykuje. Zachowują się, jakby byli sami na ławce przed blokiem w którym mieszkają, a nie w środku komunikacji miejskiej gdzie obowiązują jasne zasady zachowania. Wysiadają razem ze mną. Rzucają butelkę po piwie przed siebie na chodnik i przepychają się do przodu, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie połyskujących dresów. Jestem wściekły. Boję się odezwać a moja bezradność tym bardziej mnie frustruje. Jestem rozdrażniony i najchętniej rzuciłbym ogień z nieba, żeby zakończyć tą jawną niegodziwość.

"(...) w drodze wstąpili do wioski samarytańskiej, aby mu przygotować gospodę. Lecz nie przyjęli go, dlatego, że droga jego prowadziła do Jerozolimy. A gdy to widzieli uczniowie Jakub i Jan, rzekli: Panie, czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił? A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować." (Ew. Łuk. 9:52-56)

Wyobraźmy sobie naprawdę dobrego człowieka - Syna Bożego, który jako jedyny wie jak wygląda rzeczywistość, przeszłość i przyszłość. Zna Ojca, zna prawdę, zna ludzi i ich serca. Zna każdego kto się od niego odwraca, kto powie o nim, że ma ojca diabła, każdego kto go opluje i spoliczkuje. Wie doskonale kto z nich ma racje, bo przecież to wszystko przez Niego i dla Niego jest stworzone. Moje frustracje wydają się śmieszne w porównaniu z tym co przeżywał Jezus. A On potrafił cierpliwie wszystko znosić, aby dać szansę zbawienia gorszym niż ci, co rzucają butelkami po piwie na chodnik. Nie osądzał. Nie karał. Być naśladowcą Jezusa znaczy cierpieć niesprawiedliwość. Trudno to się dziś znosi, kiedy tak dużo wolno.

A może ten, co rzuca kiedyś zmądrzeje. Może pozna Jezusa i się nawróci? Oby. Będzie czyściej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz