środa, 13 kwietnia 2011

Szatan na poważnie


Czytałem niedawno (5 kwietnia) krótką wzmiankę o życiu i twórczości Kurta Cobaina. Dla niewtajemniczonych dodam, że był on wokalistą (a i gitarzystą i kompozytorem) zespołu Nirvana, który na przełomie lat 80-tych i 90-tych rządził muzyczną Ameryką i po części także resztą świata. Właśnie 5 kwietnia 1994 roku Kurt Cobain wziął strzelbę i wyszedł z domu. Popełnił samobójstwo, o którym wcześniej już z resztą mówił, nie widząc sensu dalszego życia. Osierocił córkę i zostawił żonę.

Przyznam, że w tym czasie miałem już kasetę Nirvany, i sam byłem pod wrażeniem głosu tego człowieka. Do dzisiaj znam na pamięć kilka krótkich tekstów z najlepszych piosenek. Z resztą, kto z mojego pokolenia ich nie zna? Po co jednak nam ten powrót do przeszłości? Otóż wówczas, gdy słuchałem Nirvany, nie zdawałem sobie sprawy z przesłania jakie miał ten zespół dla ludzi. Dopiero teraz, gdy czytam wspomnienia z koncertów dostaję gęsiej skórki na samą myśl, że kiedyś się tym zachwycałem. Przeraża fakt, że cały muzyczny świat przełomu tamtej dekady odurzył się człowiekiem i zespołem który tak wprost ogłaszał swoją przynależność do przeciwnika Bożego - szatana. Mało tego. Ich postawa, negująca prawie wszystkie chrześcijańskie wartości, była wzorem dla szerokiej liczby młodych osób.  Tłumy szalały na koncertach, gdzie wisiały transparenty uwielbiające szatana, wolny seks i narkotyki. Pełna „wolność” bycia po ciemnej stronie, niezwykle plastycznie (przez obraz wokalisty - narkomana) przemawiała do umysłów słuchaczy.

Minęło prawie 20 lat od tamtych historii. Tydzień temu jechałem z Bogusią autem i słuchałem o jej koledze z liceum, który opublikował na Facebook’u kilka informacji „o mnie”. Co można było się dowiedzieć o tym skądinąd inteligentnym chłopaku? Że nienawidzi kościoła,  że woli od papieża - klimatyzację, i co najsmutniejsze, że woli „rządzić w piekle niż służyć w niebie”. Boję się. Wiem, że taka postawa bliska jest wielu myślącym ludziom i nie jest on wyjątkiem. Szukamy przyczyn? Brak miłości w domu? Brak miłości i zrozumienia w kościele? Utrata zaufania do duchownych, spowodowana licznymi aferami i nadużyciami? Może i tak, ale mnie przeraża co innego. Otóż ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że ich słowa coś znaczą. Dzisiaj tak mało jest prawdy w wypowiadanych publicznie słowach, że łatwo przychodzi pisanie i ogłaszanie czegokolwiek i gdziekolwiek. Ale o ile sprawa dotyczy polityki, kolejnego rządu i jego obietnic wyborczych to ryzyko wydaje się znikome. Kłamią i już, takie czasy. Z szatanem i Bogiem sprawa wygląda jednak zdecydowanie inaczej. Nie można z nimi żartować, bawić się słowami. Nie można tak sobie napisać, że kocham Boga, albo nienawidzę Boga. Nie wolno nam ludziom mówić o miłości do szatana! Te słowa coś znaczą, bo Bóg i szatan istnieją. To nie są mrzonki, a prawdziwe istoty, przewyższające nas swoją siłą i mocą. Z nimi się nie da bawić, oszukiwać i tak sobie coś wyznać na chwilę. A niektórym wdaje się, że to tak fajnie zabrzmi jak napiszę, że jestem po stronie złego. Jeszcze namaluję sobie jakiś znaczek i będę bardziej stylowy. Bzdura! Nie wolno! Nie mamy prawa tego robić, ani nawet o tym myśleć. Nikt nie jest w stanie żyć z ojcem kłamstwa i być szczęśliwym. Myślisz, że ci się uda? Kurtowi się nie udało. Będziesz lepszy?

13 komentarzy:

  1. Gdy byłam nastolatką, bardzo chciałam być akceptowana przez rówieśników. Dlatego zaczęłam jak oni słuchać muzyki spod znaku metal i temu podobne. Niedługo po nawróceniu przestałam, a ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że i tak będę zawsze obca i inna.
    Co do fascynacji szatanem, New Age czy innymi tego typu rzeczami, to akurat moim zdaniem da się łatwo wyjaśnić. Obecnie Kościół (mam na myśli Kościół w ogóle, nie tylko katolicki czy protestancki) po pierwsze nie jest przygotowany na współczesne problemy ludzkie, zbyt często uciekamy w teologię i sztywne, religijne dogmaty. A po drugie cóż, ponad 1000 lat panowania papiestwa i historia dość niechlubnych uczynków tych, którzy zwali się chrześcijanami - gwałcenie kobiet, odcinanie głów dzieciom i palenie całych wsi i miast w imię... Kochającego Boga.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczesna muzyka rozrywkowa...
    Nirvanę można uznać za skrajność, ale współczesna kultura typu "pop" też nie śpiewa o niczym, tylko wielokrotnie o tym co jest bliżej tego 'ciemnego', a mimo wszystko wielu 'jasnych' się tym zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  3. "wprost ogłaszał swoją przynależność do przeciwnika Bożego - szatana" "na koncertach, gdzie wisiały transparenty uwielbiające szatana" Mógłbyś podać jakiekolwiek źródło? Skoro znasz tylko "kilka krótkich tekstów" to może przed napisaniem takiego tekstu wypadało by się zapoznać z większą ich ilością, by mieć cokolwiek na poparcie swojej tezy. Prawda jest taka, że Kurt Cobain kilkukrotnie odwoływał się w swych tekstach do Boga i to nie w żaden negatywny sposób. Chociażby "Lithium"
    "Sunday morning
    Is everyday for all I care
    And I'm not scared
    Light my candles
    In a daze 'cause I've found god"
    Więc chyba trochę konfabulujesz.
    pozdrawiam
    piter
    ps.: ja osobiście zachęcam wszystkich do przesłuchania(w trochę bardziej uważny sposób niż autor bloga) dyskografii Nirvany, bo to kawał dobrej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piter, co do K. Cobain'a, to wszystko zależy od tego jakiego "boga" on miał na myśli w tych swoich tekstach... bo to że używał słowa "god" - o niczym jeszcze nie świadczy. Życie jakim on żył nie wskazywało, że odnalazł tego prawdziwego Boga. Ja też w młodości sporo słuchałam Nirvany, lubiłam te klimaty... a potem się zastanawiałam, czemu ta muzyka tak dołująco i depresyjnie na mnie działa. Po swoim nawróceniu (kiedy oddałam swoje życie Jezusowi), zrozumiałam dlaczego tak było i jakie źródło ma ta muzyka. Nawet nikt nie musiał mnie przekonywać żeby jej nie słuchać, bo sama wyraźnie odczułam duchowy dyskomfort i świadomie przestałam słuchać. Z Bogiem ta muzyka nie ma nic wspólnego, zapewniam. A też mam wątpliwości czy oby na pewno jest neutralna duchowo...
    Pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Piter~ Dzięki, że zabrałeś głos w tej sprawie. Przez to dyskusja staje się ciekawsza i mądrzejsza. A więc będę polemizował z twoim komentarzem. Masz rację. Pamiętam tylko kilka utworów Nirvany (Ty z pewnością znasz ich twórczość zdecydowanie lepiej) i o samym autorze znam ograniczoną liczbę faktów . Ale! ja nie pisałem o treści utworów, ani o ich twórczości (a dokładniej - muzyce) a raczej o treściach jakie wygłaszali w czasie wywiadów, koncertów, pisząc po murach itd. "Bóg jest gejem", "Naćpaj się i oddaj chwałę szatanowi" - te dwa cytaty można znaleźć bez trudu w internecie. Oczywiście autorstwa K. Cobaina. Śpiewali o Bogu? Tym gorzej dla nich i właśnie o tym pisałem powyżej. O odpowiedzialności za słowa które się głosi, a zwłaszcza jak mówi się o Bogu i szatanie. Nie może z jednych ust wychodzić dobra i zła nowina o Bogu (tak jak ze źródła nie może płynąć dobra i zła woda). Zresztą przekaz, to nie tylko słowa, ale i życie człowieka.
    Pytałeś mnie o źródła informacji. Nie studiowałem biografii K. Cobaina (raczej tego nie żałuję), więc pewnie nie będę znał wszystkich szczegółów. Ale bez trudu można znaleźć w internecie "słynne" cytaty artysty, o których pisałem (chocby tutaj: http://www.jesus-is-savior.com/Evils%20in%20America/Rock-n-Roll/kurt_cobain.htm). I choć nie twierdzę, że K. Cobain był zdeklarowanym satanistą (pewnie nie był) to jego słowa i postawa zdecydowanie stawiały go po stronie złego. Szkoda. Szkoda człowieka.
    Na koniec jeszcze o Twoim PS'ie: "ja osobiście zachęcam wszystkich do przesłuchania(w trochę bardziej uważny sposób niż autor bloga) dyskografii Nirvany". Uwierz mi, doceniam wartość muzyczną tego co robiła NIrvana. Ale cel nie uświęca środków. Moje stanowisko jest odwrotne, niż Twoje. Zachęcam wszystkich, którzy choć trochę wiedzą o życiu K. Cobaina, aby nie dawali się unieść jego twórczości i świadomie rezygnowali z tych albumów.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja proponuję przyjrzeć się temu co wyrabiali papieże i biskupi. Policzyć ile ludzi zginęło na przykład przy budowie ich "pałaców" itp, itd. Ile dzieciaków zostało przez nich zgwałconych i zestawić ze "złem" muzyki rockowej.
    Nie bronię satanizmu, jestem daleki od tego, ale polecam szukanie żywego Jezusa, który nie kłamie i nie wynosi się. Każdy kto pozwala na siebie mówić "ojciec święty" jest przeciwnikiem Boga.

    OdpowiedzUsuń
  7. we wszystkim widzicie działanie szatana. samobójstwa spowodowane depresjami, zaburzeniami psychicznymi, chorobami umysłowymi, to efekt działania szatana. tam gdzie nie ma boga, jest szatan. tylko wg nauki kościoła, bóg jest wszędzie. a przepraszam, kto w biblii mówi adamowi i ewie, że będą się starzeć, umierać, cierpieć i chorować? więc nie mów mi, że bóg za to wszystko nie ponosi odpowiedzialności. to bóg ukarał ludzi, nie szatan.

    z drzewem i rajem to tak samo, jakbyś postawił psu kiełbasę pod pysk i ukarał za to, że ją zjadł. owszem, można wychować psa tak, żeby nie tykał tego, co nie może, jednak nie lepiej nie stwarzać mu okazji do nieposłuszeństwa?

    OdpowiedzUsuń
  8. Szeroki temat. Nie będę nawet próbował teraz cię przekonywać do Bożych racji. Ale powiem ci coś, czego może nie wiesz o Bogu, a ja odkryłem i mi dało do myślenia. Strona dalej w Biblii, po wydarzeniach z Edenu do których się odwołujesz, Kain zabija Abla. Niby wszystko dzieje się tak jak powiedział Bóg Adamowi i Ewie - że będziecie umierać. Ale dzieje się tam jeszcze coś dziwnego - otóż Bóg udziela się zanim nastąpiło zabójstwo. Przychodzi do Kaina i ostrzega go, chce skłonić człowieka do zmiany myślenia, nastawienia. Inaczej niż z Adamem - tam Bóg nie próbował zapobiec tragedii. Nie wiedział? Nie zauważył Ewy jak dyskutuje z szatanem? Raczej nie o to chodzi. Widać to co działo się w Raju miało inny sens niż tylko pognębienie człowieka. Bo na Kainie Bogu zależało, a dokładniej - zależało mu, żeby człowiek nie stoczył się, nie poszedł drogą grzechu, nieszczęścia rodzinnego. Nadal była taka szansa, pomimo wyroku śmierci i wypędzenia z Raju. Nie będę dalej rozwijał, bo to nie ma być kolejny post. Ważne dla mnie jest jedno - w Raju gra szła o wolność człowieka w kontakcie z Bogiem. I choć może racje masz, że jak z ta kiełbasą i psem - człowiek był za słaby bo oprzeć się pokusie, to nie zmienia to faktu, że Bóg zawsze kochał i kocha człowieka i chce mu pomagać walczyć ze złem. Sęk w tym, że nic na siłę. Oto wielkość prawdziwego Ojca (sam to wiem, bo mam małego syna i widzę jak często zmuszam go do posłuszeństwa, byleby mieć święty spokój). Pozdrawiam cię, a jak chcesz szerzej ze mną na ten temat podyskutować, to zachęcam do kontaktu przez mejla (jest w informacjach o mnie).

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmm. tak czytam. Właśnie mam chrześnaczkę -nie z rodziny, która słucha Nirwany, wkręciła się w Satanizm, próbuję na blogu odpowaidac na pytania, które ona mi zadaje i przez które odeszła od kościoła - o dziwo co na to moja znajoma ktolicza, teolog - że wiary, nie da się pojąc rozumowo, że pytania są od szatana, że to że tamto, a ja mam wrażenie, że chyba obijła sie na studiach, a teraz ekscytuje sie tylko akcjami w stylu obrony krzyża i Rydzykiem...

    OdpowiedzUsuń
  10. I never want to grow up. NIIIRVAAANAA *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uwielbiam NIRVANE I KURTA COBAINA byl ateista duzo w swym zyciu przeszedl

    OdpowiedzUsuń
  12. Kto by się tym przejmował źycie jest za krótkie by cały czas sobie czegoś odmawiać .Słucham czego chce i kaźda muzyka jeśli czuję taką potrzebę dobrze mi robi .Nirvana teź tylko musi przyjść odpowiedni czas .Dla mnie muzyka czy sztuka to jedyny kawałek źycia który nie powinien mieć żadnych granic .Więc olać te głupie gadki zagrożeń duchowych .

    OdpowiedzUsuń
  13. Słucham wszystkiego co mi się podoba i olewam te głupie gadki bo żadna muzyka mi zła nie wyrządziła to prędzej kościół i jego bajka wyrządza największą szkodę .Muzyka nie ma granic i jest jedną z dziedzin gdzie granic być nie powinno.

    OdpowiedzUsuń