Ostatnio dotarło do mnie, że wszyscy stanąć musimy przed sądem Chrystusowym. Niby od dawna to wiedziałem, ale chyba nie traktowałem tego serio. Ot, taka tam nauka jak i każda inna. Pełno przecież w niedzielę różnych wersetów pada w kościołach, i o sądzie też bywają.
2 tygodnie temu nadszedł ten upragniony moment, że siedziałem wieczorem, położywszy już w końcu o 22 dzieci spać, i czytałem Nowy Testament. Nie często mi się to zdarzało ostatnio. Zdecydowanie bardziej wolałem nie wstawać już z ciepłego łóżka, pomimo, że to nie ja się miałem kłaść spać. Postanowiłem jednak czytać i pisać o czym myślę.
I przemówił do mnie Bóg przez swe Słowo.
Heb. 10:31 "Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego",
Ew. Jan. 5:22 "Bo i Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi".
Czytałem z 10 razy te słowa. Czułem strach, a potem gorącą radość. Jakże jestem wdzięczny Bogu, że kiedyś stanę przed Jezusem a nie przed samym Świętym Ojcem by odpowiedzieć za moje życie. Tylko w Chrystusie jest zbawienie teraz i tylko w Nim jest nadzieja wówczas gdy powstanę z martwych. Któż, jak nie On może okazać mi większe miłosierdzie i łaskę. Przecież nikt inny nie cierpiał za mnie i moje grzechy które tak mi ciążą. Nikt inny też nie zna mnie tak dobrze. Sam, bez Jezusa byłbym przed Ojcem nikim. Grzesznym pyłem, który zdmuchnąć by trzeba z Jego świętego tronu chwały.
Na szczęście Ojciec nikogo nie sądzi. W Tobie Jezu moja nadzieja życia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz