Kolega Paweł, z którym siedzę w pokoju, wchodzi dzisiaj jak zwykle o 7:57. Wymieniamy tradycyjny uścisk dłoni. Potem, jak co dzień, przesuwa czerwoną rameczkę na naszym firmowym kalendarzu. Teraz wskazuje 14 stycznia 2011.
"Wstałem dzisiaj rano i ogarnęły mnie egzystencjalne myśli..." - mówi. "Patrzyłem przez okno na wschód słońca, i dotarło do mnie, że siedzę na jakiejś wielkiej kulce zawieszonej w niczym..." - ciągnie dalej. Odrywam oczy od monitora i spoglądam na niego z zaciekawieniem. "To jakaś totalnie dziwna historia. Ta kulka kręci się ciągle, i w dodatku krąży po jakimś kole które nie jest kołem. Czujesz to?" - pyta mnie zadumany.
A czuję. Bardzo czuję.
I jak tu nie wierzyć w Boga?
"Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię." (Ks. Rodzaju 1:1-31, Biblia Tysiąclecia)
Mam Sławek ostatnio pięknie
OdpowiedzUsuńewangeliczne rozmowy
z moja koleżanką i kolegą w pracy.
Szczególnie Paulinę intryguje Chrystus.
Mówi jednak otwarcie, że się boi. Miłości.
Odkąd zacząłem (dzięki Ci Jezu!)
odważnie mówić o Ewangelii
zauważam, że są chętni, by słuchać,
że Duch Święty powoli kruszy serca,
że warownie szatana pękają.
Cieszę się, że pękają też we mnie.
Wielu kojarzy fakty,
że żyjemy w świecie,
jesteśmy zawieszeni we wszechświecie,
który nie mógł powstać od tak sobie,
z przypadku.
Nie naprowadzają jednak tych myśli na Boga,
który wyciąga rękę do człowieka.
O szatanie Jezus powiedział,
że przychodzi kraść, zabijać i niszczyć.
Nasza walka nie tylko toczy się o nasze życie.
Toczy się o życie wszystkich.
Dlatego Bóg mówi do nas jak do Pawła:
"Przestań się lękać (Paweł, wielki misjonarz, odczuwał strach, kiedy świadczył - dla mnie odkrywcze), a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście".
Wiele ludu do pozyskania dla Pana jest w miejscach, których Bóg stawia chrześcijan.
Z tej prawdy właśnie m.in. okrada nas szatan,
wpychając w nas strach, by nie zwiastować
Tego, który jest naszym Panem i Bogiem.
Taka refleksja przyszła mi po rozmowach
z moimi współpracownikami
i po tym co czytam u Ciebie.
Dociera do mnie coraz bardziej, że nasze własne zbawienie to nie wszystko. Dokładnie tak jak napisałeś: Toczy się walka o życie wszystkich, zwłaszcza tych którzy jeszcze nie poznali Chrystusa albo poznali ale nie uwierzyli.
OdpowiedzUsuńCzuję, że kiedyś możemy być z tego rozliczeni. Trzeba odwagi.
Pozytywnie mnie nastraja twoje świadectwo.